Jeśli jesteś niekompetentny, nie możesz wiedzieć, że jesteś niekompetentny. Umiejętności, których potrzebujesz, by wyprodukować dobrą odpowiedź, są tymi samymi umiejętnościami, których potrzebujesz, by rozpoznać, czy rzeczywiście jest dobra.


David Dunning, profesor psychologii na Uniwersytecie Michigan


Jedną z bolesnych rzeczy w naszych czasach jest to, że ci, którzy czują się pewnie, są głupi, a ci, którzy mają jakąkolwiek wyobraźnię i zrozumienie, są przepełnieni wątpliwościami i niezdecydowaniem.

Bertrand Russell, brytyjski filozof


Ignorancja częściej jest przyczyną pewności siebie niż wiedza.

Charles Darwin, brytyjski przyrodnik

W czasach, gdy wiele mówi się o zespołach czy syndromach (ostatnio w nader dosadnych słowach), warto przypomnieć też o efekcie Dunninga-Krugera. Jednak człowiek to istota ze wszech miar ułomna. A niektórzy są nawet ułomniejsi.


5.4.12

W tej metodzie szaleństwa brak

Wysoki Trybunale, Szanowna Ławo Przysięgłych, Znakomity Kolego Prokuratorze Trzeciej Rangi, zgromadzeni licznie Panie i Panowie. Santé, santé wszystkim!

Dzisiejsze posiedzenie Wysokiego Trybunału, którego wokandę w całości wypełnia casus oskarżonej z wielu paragrafów Juli Zeh, nota bene mojej klientki, jest w moim głębokim przekonaniu, a wkrótce zapewne także w przekonaniu Wysokiego Trybunału, klasycznym przykładem tego, co w literaturze przedmiotu nazywane jest pomyłką prokuratorską, z całym należnym szacunkiem dla mojego Znakomitego Kolegi Prokuratora Trzeciej Rangi. W dodatku pomyłką dotkliwą.

W imieniu mojej klientki, oskarżonej z dezynwolturą o popełnienie czynu zagrożonego karą temporalnej anatemy, wnoszę o wyrok uniewinniający w świetle niepodważalnych argumentów, które w dalszym ciągu swojej mowy obrończej przedstawię Wysokiemu Trybunałowi.

Wysoki Trybunale, Szanowna Ławo Przysięgłych, Juli Zeh została oskarżona mianowicie o popełnienie kiepskiej powieści, a Pan Prokurator jako dowód przedstawił Corpus delicti. Zaiste, jakże słabe to oskarżenie, w którym główny dowód prokurowany jest z premedytacją przez samą oskarżoną. I za jej przyzwoleniem, ba, za jej namową jak najszerzej kolportowany. W dodatku z całkowitą świadomością faktu, że świat cały dookolny, bardziej lub mniej sterylny, od umownego markera zmiany czasu począwszy i na nim skończywszy, zna literaturę lepszą, ciekawszą, bardziej nacechowaną emocjonalnie i stylistycznie, a zarazem blisko spokrewnioną tematycznie. A nazywa się ten typ literatury ANTYUTOPIĄ.

Mowa moja powinna być krótka i prosta, bo o ile prawa mogą być mniej lub bardziej twarde, to sprawiedliwość nieodwołalnie powinna być co najmniej niedowidząca. I nie powinna być niedorozwinięta, a mądrej sprawiedliwości dość kilka słowie (że wprowadzę formę archaiczną dla podniesienia temperatury oracji). Jednak bez rysu historyczno-teoretycznego obejść się nie może. 

A zatem – aby istniało coś anty-, musi istnieć coś pro-, albo choćby coś neutro-. Co do tego występuje zgoda powszechna, nieprawdaż? Konieczny jest punkt odniesienia, bez którego doktryna manichejska w chaos wewnętrzny mogłaby popaść, nie znajdując osi współrzędnych (z których jedna nosi miano osi odciętych, o czym warto wspomnieć w pałacu Iustitii). O utopii wiele mówić nie będę. Ci, którzy nonszalancko kojarzą ją z utopencem, kontrowersyjną acz popularną wśród słynących z die biologische Ausdauer  ludów Czech i Moraw zakąską, pozostaną przy opinii, że tygodniowa marynata lepsza od dwutygodniowej (lub na odwrót). A jeśli kto przypadkiem w procesie edukacyjnym o Platonie, Morusie, a nie daj bóstwo (poprawność polityczna zobowiązuje mnie do utajnienia imienia własnego wzywanego bóstwa), Campanelli i Baconie (nie mylić, nie mylić, bo mięsny jeż czuwa!) słyszał, ten wie, że utopia to w ogólnym zarysie wyraz człowieczej tęsknoty za lepszym światem. Twórcy utopii niestety nie mogli wiedzieć, bo niby skąd, że lepiej już było. My wiemy, bo mamy internet.

Istnienie utopii w logiczny sposób sprowokowało powstanie antyutopii, innymi słowy utopii negatywnej, która ukazywała społeczeństwo podporządkowane zideologizowanemu systemowi władzy. Żyją jeszcze ci (dzięki nadludzkiemu wysiłkowi woli), którzy pamiętają (dzięki niekwestionowanemu postępowi farmakologii), że antyutopia propagowana była w najpiękniejszym ze światów w sposób ściśle limitowany (dzięki bezdebitowej technice powielaczowej). Ci, którzy mieli dostęp, mogli się mienić równiejszymi wśród równych, jednak przez fakt ten bardziej na ryzyko gwałtownego zrównania w dół narażonymi. Wszak gdy się siedzi chcąc nie chcąc we wnętrzu zegarka (takiej choćby ruhli, która szczyciła się brakiem tego, co w zegarku stanowi  kwintesencję i decyduje o jego punktualności i niezawodności – czyli kamieni, jakichkolwiek, nie tylko szlachetnych), to czytanie opisu jego budowy może prowadzić do pojawienia się chęci demontażu, bo takie korupcyjne ciągoty zawarte są w człowieczej naturze (corumpo, corumpare – zniszczyć coś u podstaw, jak uściśliliby klasycy). A jaki zegarek chce stać się truchłem? (Ciażołyje czasy – rzekł sołdat, taszcząc zegar z wieży kościelnej.) Póki może, bije...

Panie mecenasie, drogi kolego, proszę na temat. Czas leci.

Wysoki Trybunale, Szanowna Ławo Przysięgłych, Znakomity Kolego Prokuratorze Trzeciej Rangi. Przepraszam, że wystawiam na próbę waszą cierpliwość. Jednak mowa obrończa to nie handbuch, gdzie stoi bezdusznie i lakonicznie napisane, że wybitni antyutopiści to Orwell, Huxley czy Zamiatin. Tak, wiek miniony charakteryzował się tym, że krążył nad nim nader energicznie antyutopijny Zeitgeist. W odpowiedzi na wystrzał z Aurory, rzecz jasna.

Moja klientka, Juli Zeh, przy całej mojej do niej sympatii, nie zagości na tej podręcznikowej liście nawet w trzecim rzędzie. I wcale nie dlatego, że wiek już inny, o duchu nie wspominając, a Aurora robi za skrzynkę na pelargonie. Można byłoby zapytać, czy oskarżona sama by tego chciała. Ja aber nein?  Gdybym miał odpowiedzieć w jej imieniu, rzekłbym: JA. Ale jak wiemy, chęciami piekło jest wybrukowane, a na tym bruku swój Totentanz wykonują ci, którym za bardzo nie wyszło. I to jest dla nich kara największa. Tym bardziej, że obuci są w drewniaki.

Jest-li zatem sens karać Juli Zeh? Czy aseptyczność stworzonego przez nią systemu, zwanego dla niepoznaki METODĄ, nie stała się prowokacją prowadzącą do zbrukania twórczej omnipotencji tego/tej, który/a ją stworzył/a?

Przypomnę, że źródłem wszelakiego nieszczęścia w powieści jest błąd prokuratorski. Chyba nie chcielibyśmy, aby nieszczęście podobne przydarzyło się hier und jetzt. Na pewno nie chcielibyśmy. Pozostawmy zatem Juli Zeh i Corpus delicti ich własnemu losowi. Minie czas i moja klientka się otrząśnie, wróci do normalnej formy. Zresocjalizuje się. Aminokwasy i pH ustabilizują się na poziomach akceptowalnych. To pewne. A sobie pozostawię prawo do ostatniego słowa: Manetekelfares, Wysoki Trybunale, Szanowna Ławo Przysięgłych, Znakomity Kolego Prokuratorze Trzeciej Rangi. Manetekelfares
Czy może jednak die Auferweckung?

Wnoszę o uniewinnienie ze względu na nikłą szkodliwość społeczną. Grüß Gott, meine Damen und Herren. Ups, przepraszam – santé.

Santé, panie mecenasie.


Juli Zeh, Corpus delicti, W.A.B. 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz