Książka dziecięca w większości przypadków intencjonalnie jest przeznaczona dla małoletniego czytelnika z nierozbudzonym jeszcze libido, chyba że jest zbyt nasycona elementami psychoanalitycznymi (vide choćby znamienna szafa u C.S. Lewisa), wówczas egzegezy muszą podejmować się saperzy-neofreudyści.
Ostatnimi czasy często można zaobserwować zjawisko niezgodności charakterów między małoletnim czytelnikiem a książką dziecięcą (bez względu na to, jaki gatunek literacki lub nieliteracki ona reprezentuje). Skutkuje to konsekwentnym wzajemnym unikaniem się. Jednak czasami wsteczne i konserwatywne elementy, wykorzystując swą przewagę w hierarchii społecznej oraz stosując niejednokrotnie szantaż emocjonalny, doprowadzają do ryzykownego kontaktu.
Jak zgubne to może mieć skutki, niech dowiedzie przytoczony poniżej przykład - wszak egzemplifikacja w dobie wszechobecnej idiosynkrazji jest ze wszech miar pożądana.
Otóż nader młody czytelnik, niechże ma na imię Alfonsik, doznaje krótkiego kontaktu z literaturą dziecięcą za sprawą babci, która układając go, wedle własnego mniemania, do snu, z uporem godnym lepszej sprawy prezentuje następujący recitativ, żywcem (pardon le mot) wyjęty z dziecięcej książeczki:
Żyła sobie mała krowa.
Była bardzo drobiazgowa.
Rzecz to wielce niesłychana,
Więc ta krowa była znana.
Gdy dorosła, duża była,
Lecz się wcale nie zmieniła.
Drobiazg ciągle był jej w głowie,
Drogie panie i panowie.
W stadzie życia to nie miała,
Bo gdy tylko przybieżała,
Tak ryczały inne krowy:
Unikamy drobiazgowych!
Odrzucona, posmutniała,
Na wycieczkę się wybrała.
Napotkała w drodze byka.
Dziś po trawie drobiazg bryka!
Nikt nie wie, dlaczego akurat to zapładniające dzieło babcia uznała za godne utrwalenia w pamięci wnuka. Nawet Alfonsik po dokonaniu ewaluacji doszedł do wniosku, że nie jest to utwór wybitny. Babcia ze względu na wiek osobniczy nie ponosi odpowiedzialności za nieświadomą deprawację. Jej bezrefleksyjny wybór okazuje się jednak nieokiełznaną propagandą prokreacji rogacizny, który to proces doprowadza do nasilenia się efektu cieplarnianego, czego tu rozwijać nie będziemy, bo to nie czas i miejsce.
Alfonsik jednak od tej pory zrażony do literatury dziecięcej, eo ipso do dziecięcej książki, ogłosił w obecności babci obywatelskie nieposłuszeństwo i już nigdy nie pozwolił jej na podobne praktyki (czyli czytanie przed rzekomym snem).
To tylko drobny przykład, który niepodważalnie dowodzi, jakie zgubne skutki może powodować nieskrępowane i nieuregulowane odpowiednimi dyrektywami korzystanie z książek dziecięcych. Przykłady można by mnożyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz