Funkcjonariusz przesłuchujący: komisarz Lyndon McEverland
Protokolant prowadzący: sierżant Pat Rafterhson
Komisarz Lyndon McEverland (Kom. LMcE): Witam, Mister Bryson. Proszę usiąść. Czy zechce pan podać do protokołu swoje dane osobowe oraz pozostałe informacje, w których posiadaniu jest Policja Stanowa?
Mr. Bill Bryson (Mr. BiB): Witam, komisarzu McEverland. Pozwoli pan, że zanim udzielę odpowiedzi spytam, czy w świetle obowiązujących w Queensland przepisów prawnych o ochronie danych jest to konieczne, wskazane, czy tylko fakultatywne?
Kom. LMcE: Mister Bryson, to po prostu ułatwi nam robotę. Proszę traktować nasze spotkanie w sposób mniej oficjalny. Zapomnijmy na razie o przepisach, przecież widzi pan, że staram się traktować pana po ludzku, choć mam kolegów, którzy wykazują znacznie mniejszą cierpliwość.
Mr. BiB: Doceniam pańską życzliwość, komisarzu. Od dawna w Australii?
Mr. BiB: Komisarzu, rzecz jasna w rzeczy samej. Raz nawet na ich meczu dotrwałem do regulaminowej przerwy na herbatę. Krykiet potrafi być ekscytujący. Pamiętam, że jeden z zawodników strasznie się wkurzył, bo dostał herbatę bez mleka.
9.15 a.m. – 10.30 a.m. – przerwa śniadaniowa (dołączony rachunek na 6 butelek piwa)
BiB: Lynd, poczekaj, jeszcze nie skończyłem...
BiB: No wiesz, tak dokładnie to nie liczyłem, ale jakieś pięć czy sześć.
LMcE: I co, wszystko grało? Widziałeś kangury, koala, krokodyle, stekowce?
BiB: No, stekowce to najbardziej mnie kręcą. Oprócz kazuara. Ale gada nie widziałem akurat.
LMcE: Ptaka, Bill, ptaka. Wielką Rafę Koralową, skałę Uluru widziałeś?
BiB: Lynd, nie pytaj, jak sobie przypomnę, to zaczyna mnie suszyć. Taki kawał pustyni wokół, że strach. Masz tam jeszcze jakąś butelkę? No mówię ci, tylko ten wielki czerwony kamulec i wokół spinifex i spinifex po horyzont. Aż ciary przechodzą.
LMcE: No, i spinifex, mówisz. Masz, Bill, butelkę, bo widzę, że ci tego teraz trzeba, chłopie.
BiB: No, bo w gardle tak mnie piecze, jakbym połknął tę, jak tej milutkiej meduzie... o, morską osę i poprawił tym cholernym pająkiem Red-Backiem...
11.30 a.m. – 1.30 p.m. – lunch (dołączony rachunek na 8 butelek piwa)
LMcE: Wiesz, Bill... Sierżancie, siądźcie no równo i piszcie, nie bujajcie się na krześle. No to, Bill, muszę ci powiedzieć, chłopie, że cię lubię, ale... co to ja... acha, no muszę cię spytać, co wiesz o tym, no jak mu tam, no... o Harolda Holta! Holt, dobrze mówię, co nie?
BiB: Chłopie, bardzo dobrze mówisz, cholernie dobrze mówisz, Lynd... Jak ja bym tak pisał, jak ty mówisz, to może nawet bym został tym no… pisarzem, mówię...
BiB: Lynd, wiesz, że jak o nim pomyślę, to muszę się napić, taka smutna historia…
LMcE: O Holcie, Bill. Co wiesz, chłopie? Eeep...
LMcE: Musowo, Bill, musowo... Aussie i Jankes piją, chłopie! God save the Queen!
2.30 p.m. – 4.30 p.m. – brunch (dołączony rachunek na skrzynkę piwa)
LMcE i BiB pospołu:
Waltzing Matilda, Waltzing Matilda
"You'll come a-Waltzing Matilda, with me"
And he sang as he watched and waited 'til his billy boiled,
"You'll come a-Waltzing Matilda, with me"
I da capo al fine.
Podpisy nieczytelne.
Uwagi: Po zakończonym przesłuchaniu obywatel Stanów Zjednoczonych Bill Bryson o godzinie 11.40 p.m. został zwolniony z VII Dzielnicowego Komisariatu Policji Stanowej w Brisbane z użyciem radiowozu patrolowego nr boczny BQ 3406 (dołączony rachunek za benzynę 51 galonów, ponieważ zakup benzyny od 50 galonów wzwyż był premiowany darmowym śniadaniem z darmową kawą z darmowym alkazelcerem).
Podpis: sierż. Pat Rafterhson
Bill Bryson, Śniadanie z kangurami. Australijskie przygody, Zysk i S-ka 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz